aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Środkowa część dżungli*
Teraz już wiedział, że lepiej odpowiadać innym. Inaczej zapewne już by sie nie podniósł.
Słysząc kolejne słowa zamaskowanego, kiwnął delikatnie głową. W prawdzie nie miał pojęcia, co mógłby odpowiedzieć. Jednak posłuchał jego... Polecenia.
Uniósł się, wstając, a jednocześnie patrząc na Jason'a.
Może lepiej będzie, jeśli będę słuchał, a nie tylko udawał. Chcę mieć kręgosłup w jednej części...
Kontem oka spojrzał na Earion'a, po chwili odgarniając kosmyki włosów, które w części przysłoniły jego oczy.
Chciał widzieć, co się dzieje wokół, tym bardziej, że już wiedział, jak mogą być nastawieni inni gracze.
Offline
Admin i Diabeł sieciowy
Earion
*środkowa część dżungli*
Spojrzał na niego gdy dostał ni z gruchy ni z pietruchy maczetą. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się lekko.
-To nie ma znaczenia. I tak niedługo zginiesz... No w szczególności z taką ręką. -Powiedział po czym rozejrzał się dookoła znowu.
-Chyba ze wcześniej cię wyloguje. Radziłbym wyleczyć się nim to się stanie. -Powiedział i po chwili na drzewo niemal wskoczył wchodząc coraz wyżej.
-Oh... idą... -Powiedział sam do siebie i po chwili z drzewa zszedł i spojrzał na mniejszego chłopaka.
-Jak chcecie przeżyć... to lepiej chodźcie. -Powiedział tylko i iść zaczął w stronę Jaskiń Nefezi.
Trzeba było się schować przed stworami.
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Środkowa część dżungli*
Nie za bardzo spodobała mu się myśl, iż może się zjawić więcej takich stworzeń jak bestia, którą przed chwilą zabił zamaskowany blondyn.
Szczerze, to chciał przeżyć, a słowa Earion dał mu do zrozumienia, że byłoby lepiej, gdyby poszedł z nim.
Kiwnął głową, już wykonując kilka kroków tuz za nim, lecz chciał się dowiedzieć, czy Jason też idzie.
Wątpił, by chciał walczyć. Zatrzymał się i spojrzał na niego. Mimo, że znał jedynie jego imię, jak i to, że lepiej go słuchać, to nie chciał by ten zginą w nie ważne jakim znaczeniu. Jednak chyba zdawał sobie sprawę z tego, że zbyt szybko nie zostaną wylogowani. Nawet jeśli będą tego chcieli i próbowali za wszelką cenę. Teraz to nie od nich zależało. Teraz liczyło się tylko to by przeżyć.
Offline
Jason X
*Środkowa Część Dżungli*
Spojrzał na skaczącego po drzewach i później informującego ich mężczyznę o niebezpieczeństwie.
No...mamy zginąć... Więc po co nas ratujesz? zamyślił się stojąc po czym swoją broń na plecy założył.
Chwilę tak stał po czym na chłopaka zerknął już ciemnymi wręcz czarnymi oczyma jakie ledwie co widać było przez maskę.
Westchnął i zerknął na swoje ramię.
W zasadzie to nie bolało i jakoś niespecjalnie się nim przejmował.
Odwrócił się w przeciwnym kierunku do idącego "Człowieka z Dżungli" i zagapił na rośliny skąd niby stado miało iść.
Odetchnął jednak było to niewidoczne po czym odwrócił się na pięcie i powolnym krokiem za nieznajomym ruszył.
Minął stojącego i chyba na coś czekającego seledynowowłosego.
Zauważył jego kolor oczu jednak nic nie powiedział.
Znów wzrok przed siebie skierował na ciemnowłosego.
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Środkowa część dżungli*
Prze chwile jeszcze patrzył na Jason'a, a gdy ten ruszył, on ruszył kawałek za nim, nieco przyśpieszając. Nie chciał iść całkowicie z tylu.
Jednak pocieszeniem było to, że jeszcze żyją. Przynajmniej tak myślał chłopak.
Co jakiś czas otwierał nieco usta chcąc nawiązać jakikolwiek kontakt. Bądź też by dowiedzieć się czegoś. Tym razem patrzył pod nogi, by nie potknąć się o coś, czy też nie narobić hałasu.
Skoro mamy umrzeć w najbliższym czacie, to po co ratujesz nas? Cóż... Lecz Jason przeżyłby dłużej ode mnie. To przynajmniej jest pewne. Tak... Śmierć jest bliska, a zwłaszcza mi...
Wiedział, że ze stworami na pewno nie miałby szans. Może gdyby był choć trochę lepszym wojownikiem. Wtedy może miałby jakieś szanse, jednak teraz były one niewielkie. Tym bardziej, że bał się tego... tego wszystkiego w prawdzie. Tego co było wokół.
Ostatnio edytowany przez BakaNecoco (2010-04-30 19:53:33)
Offline
Jason X
*Środkowa Część Dżungli*
Szedł wolno słysząc za sobą co jakiś czas jakieś westchnienie czy...coś w tym stylu jak mu się zdawało.
Wiedział że to szkarłatnooki wydaje takowe dźwięki.
Rękę nadal miał zdrętwiałą jednak nie przejmował się tym zbytnio.
Zatrzymał się nagle bez słowa bo i nie często zdarzało mu się mówić.
Nigdy jakoś dłużej nikt z nim nie rozmawiał bądź zwyczajnie bał go i błagał o litość... więc o czym tu miał mówić?
Poczuł jak coś wpada na niego, a dokładniej na jego plecy.
Seledynowowłosy widać zamyślił się nad czymś.
Zastanowił się czy tak wątła postać może tutaj sobie poradzić.
Zerknął w tył i złapał nagle za jego płaszcz szarpiąc do przodu. Kiedy już miał go przed sobą znów go pchnął mało jakoś delikatnie bo i nigdy na to uwagi nie zwracał.
W zasadzie kiedy już dalej szli zaczął myśleć dlaczego to zrobił.
Przecież mógł pozwolić się wlec chłopakowi za sobą.
Nic by się nie stało.
Najwyżej by go co zeżarło.
Krew już zdążyła zaschnąć na jego ramieniu i dłoni. Czyli było dobrze.
Wzrokiem po ciałku chłopaka przed sobą przejechał.
Zastanawiał się jak można było wykreować kogoś takiego.
Tak wątłego do takiego świata... Tak nieprzystosowanego do miejsca w jakim teraz byli...
Nagle klapnął swoją dłonią na jego głowę.
-Mały...-stwierdził tak sobie jednak jakoś nie miał zamiaru ręki zdjąć.
Cóż w porównaniu z nim istotnie chłopak wydawać mógł się mały bo i Jason miał ponad dwa metry wzrostu.
Więc nic w tym dziwnego nie było że większość ludzi była dla niego "mała".
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Środkowa część dżungli*
Nie spodziewał się, że Jason tak nagle się zatrzyma. Gdy wpadł na jego plecy, nawet nie wiedział co się stało. Tym bardziej, gdy "wyrzucił" go przed siebie, a następnie popchnął, chłopak o mało co się ponownie nie przewrócił. Lecz teraz potknąłby sie jedynie o swoje nogi.
Szedł już cicho, nawet nie chcąc się odzywać. Jakoś teraz nie zależało mu na tym zbytnio.
Nie miał pojęcia co powinien ze sobą zrobić, tym bardziej, iż nie wiedział jak daleko muszą jeszcze iść i czy coś po drodze spotkają.
Nie ciągnęło go do kolejnego spotkania z jakąś bestią, przynajmniej teraz.
Starał nie zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi myślami, chcąc się skupić na tym, co było ważne w obecnym momencie.
Jednak gdy poczuł czyjąś dłoń na głowie, momentalnie nie wiedział kto...
Jednak nie wiedział innej opcji. To musiał być Jason, a jego słowa ułatwiły jedynie chłopakowi potwierdzenie tego.
Szkarłatne tęczówki uniosły się pierw ku górze, jakby chcąc spojrzeć na jego dłoń.
Lecz odwrócił głowę w kierunku jasnowłosego.
-Hm? - chciał się dowiedzieć, czy chodzi o coś konkretnego, czy raczej nie.
Offline
Admin i Diabeł sieciowy
Earion
*środkowa część dżungli*
Spojrzał w tył na obydwoje idących za nim i głową pokręcił.
Zatrzymał się nagle i odwrócił do nich przodem.
-Komputer was nie lubi... -Powiedział ni z tego ni z owego. Czemu tak powiedział? Ano, dlatego bo i chmury zaczęły się zbierać w zastraszającym tempie... A to nic miłego tutaj nie było.
Po chwili zza krzaków wyłoniły się jaskinie Nefazi... jak i długi, linowy most.
-wiecie jak dużo szczęścia macie? Zaraz sprawdzian... -Powiedział z uśmiechem i zaczął iść tyłem po deskach. A te co i rusz skrzypiały i bujały się wraz z mostem.
Ciemnowłosy spojrzał na nich i ruchem ręki ponaglił ich by weszli na most... albo się zarwie, albo nie.
-Zapraszam... Trzeba nazbierać punkty. -Powiedział głośniej. A w krzakach zaczęło coś szeleścić... No pięknie, kolejny stwór się przypałętał... więc lepiej by oni weszli na most jak najszybciej.
Offline
Jason X
*Środkowa Część Dżungli*
Odsunął dłoń kiedy stanęli przed mostem i złapał nagle za szatę chłopaka co i by ten się zatrzymał bo przecież nadal na niego patrzył.
Zmarszczył brwi czego na szczęście widać nie było po czym na nieznajomego spojrzał.
I co go obchodził ten cały komputer?
A no w sumie nic...
Przechylił lekko głowę w bok patrząc jak ten po moście idzie.
Pchnął znów chłopaka jaki najwyraźniej na coś się zagapił by znów iść ten zaczął.
Katem oka zerknął na krzaki i drzewa po jego lewej.
Jakoś nie przepadał za tym lasem.
Ale musiał przyznać bestie ciekawe były. I miał nadzieję spotkać ich więcej.
Nie wiedzieć dlaczego zapomniał że nadal za płaszcz go trzymał i iść przez most zaczęli.
Na dziwne zająknięcie postanowił nie odpowiadać. Bo i jakoś nie miał chęci.
Deski pod jego nogami co rusz trzeszczały to skrzypiały.
Zerknął w dół widząc ciemną przepaść pod sobą.
Chyba powinien się wystraszyć? Powinien?
Jakoś nie bardzo... na razie się bał.
-Punkty?-zapytał nie rozumiejąc mężczyzny bezimiennego.
Ostatnio edytowany przez Maho (2010-04-30 20:50:32)
Offline
Admin i Diabeł sieciowy
Earion
*środkowa część dżungli, most*
-Ile wiecie o tym świecie? -Spytał nawet nie wiedząc czemu słowa mu się zrymowały... no ale trudno, tak się stało i tyle. Zatrzymał się w połowie mostu i dał większy krok coby jedną z bardziej wadliwych desek ominąć.
Znał już wszystkie mosty na pamięć... więc nic dziwnego że nawet idąc tyłem nie sprawiało mu problemu omijanie desek-pułapek.
-Punkty... A co myślałeś? Bez punktów by było nieciekawie... A dzięki punktom można zdobyć ciekawe rzeczy... albo dostać się do twierdzy... -Powiedział nie wyjaśniając przy tym zbyt dużo.
-A rękę lepiej wylecz nim cię główny komputer wyloguje... Bo chyba w tym waszym realnym świecie ci tego nie wyleczą? -Spytał i uśmiechnął się docierając podczas swoich słów na koniec mostu. Gdy stanął na ziemi odwrócił się do nich tyłem i do skał podszedł idąc wzdłuż nich...
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Środkowa część dżungli*
Gdy ponownie został zatrzymany, rozejrzał się. Nie miał pojęcia, że będą musieli przejść przez jakiś, pewnie stary, most.
Jednak po chwili znów został zmuszony by ruszyć, więc i szedł.
Nie specjalnie chciał spoglądać w dół, tym bardziej, że chciał dojść w jednym kawałku.
Po chwili zaczął zastanawiać się o co mogło chodzić z "głównym komputerem".
Nie miał pojęcia, co to w prawdzie mogło być, jednak nie chciał się tym przejmować czy też martwić.
W sumie to i bał się trochę przechodzić przez owy most, a zwłaszcza przez obawę, że most mógłby się zerwać pod ich ciężarem.
Odgłosy również nie były motywujące, jednak chłopak chciał być przynajmniej trochę bezpieczny.
Jakoś nie mając ochoty się teraz odzywać, przysłuchiwał się jedynie.
Teraz zaczął zadawać sobie pytania w głowie, jednak nie znajdował żadnej odpowiedzi, na żadne z nich.
Offline
Jason X
*Most*
Słuchał co mówi mężczyzna.
W sumie mógł go poinformować że ręka zaraz będzie wyleczona, ale po co?
Jak na razie powodu nie miał ku temu żadnego.
Słuchał o głównym komputerze, wylogowaniu i reszcie zastanawiając się.
Szerzej ciemne oczy otworzył słysząc nagle skrzypnięcie mocniejsze deski na jakiej stanął i lekko pchnął do przodu chłopaka puszczając go.
Jedna z desek, chyba deska - pułapka zarwała się, a raczej załamała pod jego ciężarem. No w sumie nic dziwnego.
Mężczyzna złapał się szybko liny jaka za poręcz robiła i w dół zerknął na swoją nogę jaka utkwiła mu między deskami.
Westchnął dziękując chyba sobie samemu i mocniej pociągnął wyswabadzając nogę i stawiając ją obok drugiej na następnej desce.
Zerknął w górę nagle i zmarszczył brwi.
-Zabawne...-warknął jedynie w górę i tylko on wiedział do kogo to powiedział.
A obwieścił to nie komu innemu jak głównemu komputerowi.
Bo i skoro był tak wszechwiedzący i mogący... to zapewne widział co się stało i że to była jego zasługa.
Znów ruszył jakoś niespecjalnie się spiesząc.
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Most.*
Niespodziewanie poczuł popchnięcie ze strony Jasona. Równowagi do końca nie stracił i to nawet dobrze.
Zdziwiło go jedynie tyle, iż zrobił to delikatnie.
Słysząc jego słowa, przygryzł wargę, w duszy dziękując sobie, że nie jest tak baaardzo potężny.
To przynajmniej był plus, z którego chłopak się cieszył.
Kątem oka spojrzał w jego kierunku, chcąc sprawdzić, czy nic poważnego sie nie stało.
Jednak Alvare nie miał się o co martwić. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
Jednak jeszcze bardziej się ucieszył, gdy wreszcie stanął na ziemi.
Gdyby tylko mógł, to zapewne już by się nie wybierał na "wycieczkę" po moście.
Offline
Jason X
*Most*
Zszedł z mostu wreszcie i odetchnął cicho.
W zasadzie niesłyszalnie.
Jakoś nie był stworzony do człapania po takich rzeczach.
O powrocie wolał więc raczej nie myśleć.
Podrapał się nagle zranioną dłonią po głowie i spojrzał w dół znów niebezpiecznie blisko krawędzi będąc.
Powoli się wycofał i pokręcił przecząco do siebie głową.
Zerknął w kierunku w jakim udał się nieznajomy i zmarszczył znów brwi.
Podszedł do chłopaka i przyjrzał się mu.
W sumie gdyby mu teraz nawet ręką zdzielił w głowę to prawdopodobnie by go zabił.
Uśmiechnął się nagle nie wiedzieć dlaczego.
Chora wyobraźnia zaczęła robić swoje i tutaj jak widać.
Podrapał się w maskę hokejową po czym ruszył znów za nieznajomym jaki im z oczu zniknął.
Zatrzymał się jednak i zastanowił czy by i nie zapytać Alvare czy nic mu nie jest.
Otworzył lekko usta gapiąc się na niego niczym "wół w malowane wrota" jednak zrezygnował.
Ograniczył się jedynie do kiwnięcia głową w kierunku w jakim iść mieli.
w tej chwili cieszył się chyba że ma maskę. Bo i dziwnie by wyglądał z otwartymi ustami nic nie mówiąc.
Offline
aniołek z różkami
Alvare Esuto
*Za mostem*
Czekał aż Jason stanie na ziemi. Mimo wszystko odczuwał ulgę, że ten nie spadł w dół.
Przez chwilę patrzył jeszcze na niego, aż ruszył doganiając go po chwili.
W jego głowie roiło się od głupkowatych pytań, tym bardziej nie związanych z... tym.
Ciekaw był również, jak długo spędzą tutaj czas, a mimo wszystko wiedział, że to właśnie on na pewno umrze pierwszy.
Był najsłabszym ogniwem i pewnie tak zostanie.
Będzie najłatwiejszym celem w dżungli, jednak starał się o tym nie myśleć.
Może i nie był duży, umięśniony i tak dalej, ale jest szybki. Nie licząc oczywiście ataku z zaskoczenia.
Wtedy to na pewno nic mu nie wyjdzie.
Tym bardziej, jeśli miałby się poruszać po miejscu, którego nawet nie zna.
Ostatnio edytowany przez BakaNecoco (2010-04-30 21:49:36)
Offline